Na rozrzuconych poduszkach z rajskich, jawajskich batików
umieram słodko bez żalu, umieram słodko, bez krzyku
czas za firanka ukryty porusza skrzydłem motyla,
a moje czoło znużone coraz się niżej pochyla
...
Wreszcie dotykam bieguna i śnieg mi taje wśród włosów
a końcem lakierka dotykam trawy szumiących lianosów
...
Wyciągam ręce ku Tobie, w Twoja najsłodsza stronę
i czuje na rekach gwiazdy nisko nad nami zawieszone
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz